KLUB PODRÓŻNIKÓW

Rejestracja! Dołącz do Klubu!

AZJA: opinie Uczestników wypraw i wycieczek Arsoba Travel


...

OMAN

Pierwsza myśl kiedy rewiduję swoją wiedzę na temat Omanu sprzed wyjazdu? Hm..to chyba jedyne państwo, które zaczyna się na literę 'O'...Po 14 dniach mój sposób postrzegania tego kraju diametralnie się zmienił. Dzięki elastycznemu i intensywnemu planowi mieliśmy możliwość zapoznania się z lokalną kulturą, przesiąknięcia zwyczajami i nawykami mieszkańców tego pustynnego terenu, zwiedzenia mniej i bardziej znanych atrakcji, jak również wypocząć w iście omańskim stylu-na dziewiczych plażach lazurowego Oceanu Indyjskiego delektując się smakiem shishy i gęstych koktajlów o zachodzie słońca. Pan Jurek z niesamowitym polotem opracował program pod nasze potrzeby, nie pomijając naszych najdziwniejszych nawet próśb i uwag. Pisany przeze mnie na bieżąco dziennik ma ponad 100 zapisanych stron, co niewątpliwie może być dowodem na mnogość atrakcji i przygód podczas wyprawy. Posiłek w rodzinie omańskiej, noce na pustyni, całodzienny treking po górach - to tylko część niespodzianek jakimi zostaliśmy uraczeni. Niestety wyjazdy z Arsoba Travel mają jedną zasadniczą i niepodważalną wadę. Używany przez Jurka i spółkę czasospowalniacz nie działa najlepiej i nawet najdłuższa podróż mija szybko jak randka z piękną dziewczyną.
        Piotrek, Stargard Szczeciński

Pomysł wyjazdu do Omanu pojawił się nagle. Od samego początku jednak to „nienamacalne coś” ciągnęło mnie żeby tam pojechać. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że ani przez chwilę nie żałowałem tej decyzji. Kraj, o którym nie myśli się planując wakacje, lub rozmawiając ze znajomymi o wymarzonych miejscach na wyjazd, okazał się jednym z najciekawszych miejsc jakie w życiu udało mi się zobaczyć. Przede wszystkim wrażenie robi ogrom wytworów natury. Góry, kaniony, ocean towarzyszą dosłownie przez cały czas podróży po Omanie i wciąż przypominają, jak mali jesteśmy w porównaniu z ogromem naszego świata. Przez cały ten czas miałem wrażenie obcowania sam na sam z naturą - dziką, surową i nietkniętą przez człowieka. Nie ma tłumów turystów, ba powiedziałbym nawet, że w ogóle nie ma turystów, dzięki czemu nie ma też „turystycznej tandety”, która skutecznie psuje wrażenia w wielu innych częściach świata. Oman jest jednym z takich miejsc, które jeszcze bronią się przed zalewem ludzi z aparatami i zdaje się nie przejmować światem, który ciągle biegnie do przodu. Tutaj miałem możliwość przyjrzenia się z bliska jak wygląda miejsce, w którym czas się zatrzymał, wszystko emanuje spokojem i oszałamiającym pięknem.
        Bartek, Warszawa

JAPONIA

Jadąc na wyprawę do Japonii z Arsobą byłam trochę przerażona, gdyż był to dla mnie pierwszy takiego rodzaju wyjazd, ale mam nadzieję, że nie ostatni.  Mogę jednak stwierdzić, że nie żałuję ani jednej minuty spędzonej w kraju kwitnącej wiśni.
Duże uznanie dla organizatora i pilota, Jurka Arsoby, który nie zważając na swoje zmęczenie służył nam pomocą i radą 24h/dobę. Świetna organizacja, opieka, sympatyczna, wesoła atmosfera.
Program wyprawy dawał możliwości poznania nie tylko wspaniałych zjawisk geograficznych, unikalnej flory i bogatej fauny tego zakątka Azji, ale również kultury oraz obyczajów. Dzięki elastycznemu programowi znalazłam w tej wyprawie dużo spontaniczności i dowolności w realizowaniu własnych oczekiwań.
Takich atrakcji z nutką adrenaliny nie kupicie w pakiecie żadnego biura podróży! Myślę, że długo jeszcze będę wspominała tą wyprawę i wszystkie kolejne z Arsoba Travel…
        Magda K., Puck

Wyprawa do Japonii z firmą Arsoba to wspaniała przygoda. Bogaty program był modyfikowany na bieżąco, aby jak najciekawiej spędzić czas w Kraju Kwitnącej Wiśni. Błyskawicznie przemieszczaliśmy się pociągami, a szczególnie naszymi ulubionymi shikansenami. Różnorodność miejsc noclegowych, poznawanie tajemnic kuchni japońskiej i mnóstwo wrażeń stanowiło o walorach tej wycieczki. Fantastyczna atmosfera to zasługa organizatora i pilota Jurka Arsoby, którego  profesjonalizm i 100% zaangażowanie wpłynęły na bardzo udany wyjazd. Chętnie znowu wybiorę się z Arsobą na poznawanie świata.
        Beata, Jasło

Jestem zdania, że wycieczka do Japonii w takiej konstelacji była czymś niepowtarzalnym i się w takiej formie chyba nie może powtórzyć. Twój urok osobisty sprawił, że wszyscy byli jak zaczarowani. A sztuka teatralna, w której grałeś główną rolę, była godna „teatralnego” Oskara. Dziewczyny w tej sztuce zasłużyły na Oskara za role drugoplanowe. Jurku jesteś wyjątkowy, nie poznałem dotąd nawet w przybliżeniu kogoś podobnego do Ciebie. Może poruszałem się dotychczas w innych płaszczyznach.
        Marek, Niemcy

Program wyprawy, został tak dobrany, aby liznąć po trochu „każdej” Japonii. Byliśmy zatem i na dalekiej prowincji, i w sercu wielkich metropolii. Zobaczyliśmy multum świątyń, wspinaliśmy się na malownicze (i aktywne!) wulkany, wieczorami zatracaliśmy się w zatłoczonych dzielnicach Tokio, Kioto i innych wielkich miast, przejechaliśmy niezliczone kilometry wspaniałą japońską koleją, zdobyliśmy Fuji (!), dogłębnie posmakowaliśmy japońskiej kuchni, trochę skubnęliśmy sztuki, tańca, teatru, a nawet japońskiej technologii. Krótko mówiąc otrzymaliśmy Nippon w pigułce.
Nam, niepokornym Słowianom ciężko zrozumieć, że pociągi mogą być punktualne, kierowcy nie przekraczają prędkości, na ulicach może nie być śmietników, a i tak miasto będzie czyste, a dziesiątki ludzi na dworcach potrafią się ustawić w uporządkowane kolejki i nie blokować przejścia kolejnym wychodzącym dziesiątkom pasażerów. Ten kraj po prostu FUNKCJONUJE. To jest niesamowite!
Raz jeszcze podziękowania dla Agatki za super wakacje oraz dla Arsoba Travel za taki bogaty i zróżnicowany program.
        Romek, Ruda Śląska

Rosja: BAJKAŁ

Rosja to wielki kraj, a jak Rosja to Syberia, a jak Syberia to Bajkał i jak to w Rosji - wszystko musi być największe, najszybsze, najgłębsze a chociaż najgroźniejsze. I tak było w naszym przypadku na wyprawie BAJKAŁ 2016.
Na początku trzeba było nam przyzwyczaić się do rosyjskiego trybu funkcjonowania wszystkiego tj.: „BĘDZIE albo NIE BĘDZIE”, potem otrząsnąć się z porażającej pięknem przyrody, widoki, widoki, widoki jak z pocztówki w sklepie z pamiątkami.
Syberyjskie wioski i miasteczka są zawieszone w swoim kosmosie a ludzie życzliwi i uczynni, w niektórych miejscach byliśmy pierwszymi od kilku lat Polakami. Ludzie żyją tam ponad podziałami politycznymi, rozumieją, że politycy czynią wiele zła pomiędzy naszymi narodami. Na każdym kroku mieliśmy do czynienia z wielka życzliwością i nawet podziwem, kiedy opowiadaliśmy o naszej wyprawie i dalszych planach.
Nad Bajkałem znaleźliśmy miejsca na rozrywkę: Listwianka, jezioro Szczucze w Buriacji, na zadumę wyspa Olchon, Dacan Iwołgiński oraz na odosobnienie Wielki Szlak Bajkalski, trasa dawnej Kolei Krugobajkalskiej.
Nasza męska wyprawa nie doszła by do skutku żeby nie ARSOBATRAVEL a dokładnie nasz pilot a teraz już chyba i przyjaciel Jurek Arsoba. Niespożyte pokłady energii, wielki dystans do siebie i do świata oraz wielki dar logistycznego planowania sprawiły, że mieliśmy komfort zmiany planów na „gorąco”, kiedy była tylko taka możliwość i ochota.
Syberia i Bajkał jest nadal dzika i piękna, nie da się w kilku słowach opisać tej części świata, powstały książki na temat Bajkału i Syberii a i tak na miejscu zaskakiwał nas ogrom morza Syberii i wszechobecnych gór.
To nie była nasza ostatnia wyprawa z ARSOBATRAVEL – w głowie już zasiane jest ziarno …
Jurkujut jeszcze raz – dziękujut!
        Darek, Mazury

Zaczęło się od książek znanych podróżników. Razem z kolegą podjęliśmy decyzję, że jeśli mamy jechać na przygodę życia, to tylko na Syberię. Zdecydowanie najlepszą dla nas ofertę złożył Jerzy Arsoba. Organizacja wyjazdu poszła sprawnie i w połowie lipca trzech facetów wyruszyło w nieznane.
Oceniając naszą wyprawę muszę przyznać, że została zrealizowana bardzo profesjonalnie. Mieliśmy poczucie wyjątkowej przygody
a jednocześnie kontroli i bezpieczeństwa. To co podobało mi się najbardziej to fakt, że nie istniał  podział firma-klient.
Byliśmy zespołem odkrywającym nieznany ląd, a każdy nowy dzień był nowym doświadczeniem. A Bajkał? No cóż - nie ma sensu wam o nim opowiadać. Musicie po prostu tam pojechać (najlepiej z ARSOBA TRAVEL).
Reszta jest historią. Zostały świetne zdjęcia Jurka i plany następnego wspólnego wyjazdu.
        Przemek, Mazury

Rosja: KAMCZATKA

Chcemy powiedzieć, jak bardzo warto jest uczestniczyć w wyprawach organizowanych przez Jurka. Niezapomniana przygoda, mozliwość poznania barw Kamczatki - czerwonego łososia, wspaniałej ikry w łowionych przez nas rybach, jak również poczuć przysłowiową „siekierę” siarkowych intensywnie żółtych fumaroli, od których aż się w głowie kręci. A od Kamczatki właśnie głowa wiruje - od wrażeń doznanych i ludzi poznanych. Wyprawa toczy się swoim torem – współdecydujemy co i jak chcemy zrobić. A wszystko z pomocą Jurka, który jest świetnym przewodnikiem, podróżnikiem i organizatorem w jednym, na którego naprawdę można liczyć.
Wulkany zdające się budzić na nasze zaproszenie. To niesamowite wrażenie, które ogarnia człowieka - z jednej strony podziw przed buchającą  pyłami i dymami górą, a z drugiej baczenie przed spotkaniem drapieżnika... Wszelki poniesiony trud zwraca się z ogromną nawiązką. W nagrodę dla odważnych, ukazują się zapierające dech w piersiach widoki, piękne kwiaty i wszelka roślinność, którą można podziwiać do woli po ciężkim marszu przez wulkaniczne piargi. Jednym słowem cudowna feeria barw i wrażeń.
Jeśli lubicie przemierzać nieoznaczone szlaki, aby dojść do celu, jeśli lubicie dreszczyk emocji związanych z niepewnością spotkania niedźwiedzia, to polecamy! Zawsze jesteście uzbrojeni w nieocenione wsparcie Przewodnika.
I nawet, gdy w kamczackiej głuszy macie problem zdrowotny lub załamie się pogoda, to można przebyć drogę do stolicy Kraju Kamczackiego przeuroczą „wachtowką”, która zapewni Wam, drodzy Czytelnicy, niezapomnianych wrażeń. Przedzieranie się przez gęsty las w przemiłym towarzystwie „tubylców” oraz komarów dostarczy Wam doznań, których jesteśmy pewni, że nie zapomnicie na bardzo długo. Nawet jeśli droga przez nieznane „wyboje” i wycinanie utrudniających przejazd drzew i konarów miała by zająć 10 godzin.
Znajomi po powrocie pytali nas – „Było ciężko?” Tak, momentami trzeba było się wysilić. Ale uwierzcie nam - to nie jest problem. Bo przecież jadąc na „koniec świata” trzeba liczyć się z pewnymi, fizycznymi problemami, takimi chociażby jak kondycja. Niemniej chcemy jeszcze raz podkreslić, że Jurek – przewodnik dopasowuje program do indywidualnych potrzeb pragnących przeżyć przygodę podróżników.
Ponadto udaną wycieczkę tworzą współtowarzysze. Niezapomnianą częścią wyjazdu są osoby z chęcią, zaagażowaniem oraz poświęceniem. Ci, którzy stanowią nieocenioną wartość każdej wyprawy bądź chociażby najmniejszego wypadu. A na Kamczatkę jadą ludzie mający w sobie pasję podróżowania, chcący doznać wrażeń, o których wcześniej wspomnieliśmy.
Nie znamy skali, w której moglibyśmy zawrzeć nasze przeżycia. Przekonajcie się sami i jedźcie, nawet w ciemno, z Arsoba Travel. Naprawdę WARTO!
        Leszek i Marian, Wrocław/Zakopane

Osobom zakochanym w odludnych miejscach, wielbicielom gór i wulkanów, amatorom wyszukanych smaków, krętych dróg czasem pod górkę, dziwactw przyrody i nie zawsze wysokich temperatur uprzejmię donoszę... Kamczatka jest najwspanialszym miejscem na ziemi.
A więc po kolei:
- odludne miejsca to wędrówka po parkach gdzie niedźwiedzia stopa staje częściej niż ludzka, a ostatni homo sapiens przechadzał się nie wcześniej niż kilka dni temu;
- góry i wulkany znajdziecie odwróciwszy się w dowolną stronę, a czasem nawet leżąc na ziemi i patrząc w górę;
- wyszukane smaki - najchętniej bym nie wspominała, bo na samą myśl o ikrze, czerwonej rybie czy king krabie mam ochotę kupić bilet i znów je pożerać każdym kawałkiem mojego ciała. Naturalny smak zapach, wygląd to wręcz perfekcyjne dzieło natury. Nigdzie, przenigdzie nie uda się wam samemu zrobić ikry i jeszcze jej zjeść. Dla chętnych możliwość przedłużenia rozkoszy nawet do granic Polski;
- kręte drogi pod górkę - cóż ciężko na wulkan wchodzić prostą drogą w dół... ale warto;
- dziwactwa przyrody - widzieliście kiedyś buchającą z ziemi parę, jezioro o temperaturze 80 stopni, bąbelki błotne skaczące tak z metr nad ziemię, niedźwiedzia 200 metrów od was, czy gotującą się rzekę?
- nie zawsze wysokie temperatury - no cóż raczej było ciepło, ale w góry zabierzcie proszę dodatkową bluzę, czapkę i rękawiczki.
Nadal niezdecydowani... polecam przejrzenie zdjęć... bo Kamczatka to naprawdę najwspanialsze miejsce na ziemi (a uwierzcie, niejedno w życiu widziałam).
A to wszystko okraszone towarzystwem niezapomnianego pocieszyciela, który masował obalałe mięśnie „plecakowe”, Jurka Arsoby.
Ale o tym wszystkim możecie się przekonać tylko decydując się na wyjazd na Kamczatkę.
        Ewa, Warszawa

Cały czas przed oczami stoją te niesamowite krajobrazy, których nie da się po prostu opisać słowami. Wulkaniczne wzniesienia, śnieg przeplatany wysepkami usypanymi z wulkanicznego piasku, osuwające się na naszej drodze kamienie.. strumienie płynące wolno i wypływające spod śnieżników... niespotykane chmury płynące po błękitnym niebie ponad szczytami wulkanów i wzniesień. Wspaniała, dzika natura, najczystsze powietrze, jakim kiedykolwiek oddychałam i przejrzystość powietrza nieskażonego niczym.
Cieszę się, że tam byłam i wspomnienia pozostaną na zawsze. O przyrodzie, o przygodzie, o ludziach, który tam żyją, o jedzeniu, o wysiłku, wyzwaniach, żartach, wsparciu. Bardzo dobra organizacja, wyprawa trudniejsza niż zapowiadano, ale potem daje to wiele satysfakcji i radości :) !
Organizator sprawdzony - można jechać. Przeciągnie, wymęczy, ale śmiechu i fascynacji tym, co przeżyliśmy starcza potem na dłuuugo.
        Agata i Robert, Warszawa

INDOCHINY

Miałem przyjemność wziąć udział w wyprawie z lutego 2010. Wydarzenie to przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Pomijam już logistyczny profesjonalizm przedsięwzięcia, o którym można sporo przeczytać w poprzednich opiniach. Ja natomiast chciałbym wspomnieć o osobie samego Jerzego. Otóż człowiek ten pozornie strugając twardziela, obdarzony jest w istocie wrodzoną empatią i wrażliwością, co czyni go wspaniałym opiekunem i doprowadza tworzoną przez siebie usługę do perfekcji. Już na lotnisku zaczął wprowadzać zabawną atmosferę i dbać o samopoczucie uczestników, broniąc ich przed opryskliwością pań odprawiających bagaż, wynikającą najprawdopodobniej z braków kadrowych i słabej kondycji finansowej krajowych linii lotniczych. W jego towarzystwie zalecam uważanie na to, co się mówi. Nieopatrzne wyrażanie swoich potrzeb może doprowadzić do natychmiastowego ich zaspokojenia. Pilot jest wrażliwy na wszelkie negatywne wibracje w grupie i w miarę możliwości od razu jest na miejscu. Na przykład gdy zorientował się, że lubię survivalowe klimaty, specjalnie TYLKO DLA MNIE zorganizował nocny treking po dżungli. Ale dla wygodnickich - ależ proszę - klimatyzowane bungalowy z łazienkami i lustrami większymi niż te na ścianach, w fitnesach. Ale dla smakoszy - nic trudnego - noclegi z lokalesami, ze słoniem za ścianą... Jerzy jest swoistego rodzaju spełniaczem marzeń na poczekaniu. Moim marzeniem była przygoda...
Kąpałem się na plaży ładniejszej niż te z moich screenów komputerowych, jadłem larwy, jeździłem na słoniu, karmiłem słonia, kąpałem słonia, (choć niektórzy twierdzą, że to on kąpał mnie), zabłądziłem w ciemnej jaskini i biegałem w kółko nie wiedząc skąd głosy dochodzą, (ale nikomu się nie przyznałem), włamałem się do parku z wodospadami (przedzierając się przez dżunglę), uciekałem na skuterze przed goniącymi mnie wściekłymi tubylcami (sam byłem sobie winien), pomogłem tubylcom wyciągnąć samochód z kanału, jarałem skręta przy ognisku z prawdziwymi hippisami, pomagałem podczas udzielania pierwszej pomocy, uciekałem przed atakami stada dzikich psów, jadłem w knajpie, w której po ścianach biegały tabuny uroczych gekonów,... A to tylko część wrażeń...
Na tej wyprawie każdy dzień był kolejną wielką przygodą. Na tej podstawie oznajmiam, że moje potrzeby zostały zaspokojone w całej rozciągłości In extenso i jeszcze znacznie więcej, a Jerzy jest najlepszym pilotem na świecie i będę się bił z każdym, kto twierdzi, że jest inaczej!
ps. już odkładam kasę na następną wyprawę.
        Piotr, Częstochowa

Z pewnością podróż z Jurkiem była niezapomnianą przygodą i odkryciem nowego kawałka świata. Nie spodziewałem się, że zobaczę świat tak inny od tego, który znam. Tubylców nie poznasz z przewodnika. Jurek zapewnił wiele nieoczekiwanych i niemal bezcennych atrakcji/odczuć/refleksji/okazji do zdjęć. Spływy rzekami z urzekającymi widokami Kambodży i Laosu. Serdeczne podejście do otoczenia, które owocowało tym samym ze strony lokalnych mieszkańców. Realna bieda w małych wioskach zagubionych w górach, gdzie szczęście polega na tym by dzieci miały co jeść. Festiwal słoni i mieszkanie w domach lokalnej ludności. Zaproszenie (a może lekkie wproszenie :) ) na wiejski ślub w małej wiosce w górach. Lokalne przysmaki/rozrywki/dźwięki, tak inne od tych znanych w Europie. Pewnie też wiele innych wrażeń, które wypadły mi teraz z głowy.
Tajlandia zostawiła u mnie spory niedosyt, który z pewnością nadrobię. To co zobaczyłem w Laosie i Kambodży było bardziej imponujące/interesujące od tego czego się spodziewałem. Polecam wyprawy z Jurkiem, gdyż w tym miejscowym chaosie znajdziesz diamenty które na „super-zorganizowanych” wycieczkach już ktoś zadeptał.
A tak swoją drogą znowu mam więcej wolnego czasu i gdybam nad kolejnymi wakacjami :) Z Jerzego propozycji Gruzja/Kamczatka/Ukraina jakoś tak interesująco wyglądają...:)
        Rafał, Wielka Brytania

Pewnego kwietniowego dnia postanowiłam wykorzystać swój bardzo nietypowy urlop na podróż. Jeden „klik”- znalazłam się w Internecie, drugi „klik” – weszłam na stronę biura podróży ARSOBATRAVEL, kolejne „klik-kliki” połączyły mnie z szefem biura, który na moją sugestię wyjazdu do INDOCHIN w najbliższym czasie odpowiedział, że jest to realne i mam się „pakować”.                                
I tak w błyskawicznym 3-tygodniowym tempie, po załatwieniu wszystkich formalności wyjazdowych ruszyłam z grupą 5-osobową w kierunku TAJLANDII, KAMBODŻY, WIETNAMU I LAOSU.                    
Planowany tramping miał trwać trzy tygodnie i nie był w moim życiu pierwszym tego typu wyjazdem ale kolejnym, który miał mnie zapoznać  z tamtą, nieznaną częścią Azji. Główny cel został osiągnięty!
Na pewno mam niedosyt  co do każdego kraju – bo nigdy dotąd nie „zaliczyłam” czterech państw w ciągu jednego trzytygodniowego pobytu i chociaż wiele je łączy - są warte dogłębniejszego poznania.
Kocham naturę, przyrodę i miejsca, gdzie się z nią bezpośrednio obcuje - dlatego w czasie wyjazdu te punkty programu uważam za najciekawsze: cudne wodospady, trekkingi po dżungli, nadrzeczne obszary z ich nieucywilizowanymi mieszkańcami, kolorowe wydmy, zatoki, morze; zakochałam się w LAOSIE! Uśmiechnięci, pogodni i sympatyczni ludzie; spokój i opanowanie (żeby nie powiedzieć: ogólny „tumiwisizm” ambicjonalny i zawodowy); urokliwe, zróżnicowane krajobrazy powodują, że chce się TAM być jak najdłużej...
Na wyprawach tego typu co nasza najważniejsi są uczestnicy, ale też inne czynniki mają wpływ na przebieg i atmosferę: pilot, dobrze opracowany program, pogoda, elastyczność w „trampingowaniu” oraz… inne „zbiegi okoliczności” sprzyjające lub niesprzyjające.
Pogoda nam dopisała, program został prawie zrealizowany, nic złego się nie wydarzyło. MY - uczestnicy, różni aż nadto, porozumiewaliśmy się bezkonfliktowo. Pilot JERZY ARSOBA - wódz i mistrz  w swoim fachu (co dla mnie znaczy potocznie: ma facet jaja do podróżowania) traktował nas trochę „lajtowo” ale nad nami czuwał, służył pomocą, potrafił zabawić i rozbawić  :)
Dzięki za całokształt! Cieszę się, że wybrałam TEN termin, TAKI wyjazd i TO biuro!
        Dorota, Andrychów

CHINY

ARSOBOdni mijają, a ja wciąż myślami tkwię w Państwie Środka. To była moja trzecia wyprawa z Jurkiem i Arsoba Travel, kolejna niesamowita przygoda :) ale nie o tym, co widziałam będzie tu mowa, bo wszystko to można zobaczyć w mojej i wielu galeriach innych „zaćmieniowców” - wspomnieć natomiast trzeba o tym, jak podróżuje się z Arsoba Travel. Otóż FANTASTYCZNIE! Tramping w prawdziwym wydaniu! Jurek nie dość, że wszystko zorganizował na medal, to jeszcze zamówił nam piękną pogodę!
Każdy z uczestników dostał doskonale przygotowany ARSOBOmapnik z mapami i schematami na każdy dzień – dzięki niemu wiedzieliśmy, gdzie jesteśmy ;), wyprawowe koszulki „zaćmieniówki” z napisami po polsku, angielsku i chińsku - dzięki nim wiedzieliśmy i wszyscy wokół, że jednym z celów podróży jest pełne zaćmienie Słońca :), ARSOBOszmatki – dzięki nim mogliśmy ocierać pot z czoła, kiedy to okazywało się, że czas na wyprawach Jurka płynie inaczej, ARSOBOminuty i ARSOBOkilometry mają inny wymiar i musimy znacznie wydłużać kroki ;)
I wszystko co wymarzone było: i zaćmienie obiecane było, i lot balonem (dla wszystkich z nas był to pierwszy raz!, i wioski ryżowe, i chiński mur, i góry żółte, i niesamowita noc pod gwiazdami, i kąpiel w oceanie ze świecącymi glonikami! Rewelacyjny kosmiczny gwiezdny pył! ;)
Cóż… do zobaczenia w przyszłym roku gdzieś w świecie z Arsoba Travel :)
        Asia, Szczecin

Wyjazd zaplanowany z głową i poprowadzony z sercem - czego jeszcze można oczekiwać?
Doskonały kontakt przed wyjazdem - w tym szczegółowe rady co zabrać, jak się przygotować, jakie szczepienia zrobić, jakie pieniądze wziąć, itd. Jurek wykazał się również dużą elastycznością co do logistyki - kilka osób dolatywało do Pekinu na własną rękę z innych krajów (w tym również ja). Właściwie całe formalności wyjazdowe i organizacyjne załatwiliśmy przez telefon i mailem.
Ciekawa i dobrze pomyślana trasa - udało nam się zobaczyć wiele atrakcji w trakcie w sumie niezbyt długiej jak na taki duży kraj wyprawy. Fajnie zorganizowane pobyty (na ogół trzy, cztery noce w jednym miejscu) połączone z kilkoma długimi nocnymi przejazdami sypialnymi pociągami z jednej bazy do drugiej. Dla nieustraszonych, były nawet dwa nocowania pod gołym niebem, ale zawsze z dachem nad głową dla tych którzy wolą kołdrę i łóżko.
Na mnie największe wrażenie zrobiło to, że Jurek zawsze się starał abyśmy jak najwięcej zobaczyli, dzieląc się tym co sam w Chinach widział i doświadczył. Kilkakrotnie nawet wyszedł poza to co było określone w umowie - wyprawa w ramach tej samej ceny została przedłużona o dwa dni, w jednym miejscu zrobiliśmy nieplanowane pół dnia turystyki, a raz w ramach niespodzianki zaangażował swoich osobistych przyjaciół w zorganizowanie dla nas fantastycznego wieczoru.
Jurek sprawdził się pod każdym względem - zna miejscowe realia, dbał o grupę, radził sobie dobrze z ewentualnymi napięciami. Kiedy sytuacja wymagała jakiejś korekty planów, konsultował decyzję z uczestnikami. Poza tym, jak wspomniał już Kazik, zgrywał nam karty na swój dysk, woził ze sobą adapter i rozgałęźnik, po wyprawie zgrał zdjęcia i filmy i wysłał uczestnikom. Naprawdę pełen serwis, 200%.
Na zakończenie, dwa słowa dla tych, którzy mają wątpliwości co do wyjazdów w grupie. Dla mnie to właśnie było źródłem pewnych obaw przed wyjazdem, bo na większość wyjazdów jeżdżę na własną rękę i lubię chodzić własnymi ścieżkami. Kiedy w trakcie wstępnej rozmowy podzieliłem się tym z Jurkiem, poradził żebym się zupełnie nie przejmował. Owszem, grupa przemieszcza się z miasta do miasta i kwateruje się razem, ale program „na miejscu” każdy ustala sobie tak jak chce. Jeśli ktoś chce jeździć z grupą to jak najbardziej, ale też każdy może sobie zrobić własny plan od A do Z, jeśli ma takie życzenie. I to się sprawdziło.
Koniec konców, pełen szacunek i wielkie dzięki.
        Paweł, Kopenhaga

Wyprawa byla rewelacyjnie przygotowana, dopięta w szczegółach, dużo niespodzianek, prezencików. Autor wyprawy wszechstronny, nie wyróżnia nikogo. Orientuje się w każdej sytuacji. Pozytywnie nastawiony i stąd pozytywny finał. Wszyscy zdrowi, uśmiechnięci.
Pierwszy raz widziałem lidera wyprawy, który dba o wszystko: ładuje akumulatory, filmuje grupę, robi tysiące zdjęć grupy, zgrywa i wysyła płyty, zgrywa setki gigabajtów zdjęć i filmów z kart uczestników aby uwolnić im miejsce na kartach pamięci.
Nie traci nigdy głowy w trudniejszych sytuacjach i pomaga w nich. Brak jakichkolwiek podejrzeń, że dodatkowo zarabia na grupie (z boku) w restauracjach, sklepach, gdzie jak często bywa uczestnicy wyprawy są celowo zaprowadzani aby lider miał dodatkowe prowizje. Kilkakrotnie miał okazję dodatkowo zarobić lecz zawsze pieniądze trafiały z powrotem do grupy.
Sam kwaterował się do pokojów ostatni, tam gdzie już nikt nie chciał spać. BEZKONFLIKTOWY!!! Nosił w swoim plecaku zakupy niektórych ludzi, którym się one nie mieściły w ich plecaku. Pomagał w zakupach i to nie tylko pamiątek. Nie pił „na krzywego”. Często grupę częstował swoim alkoholem (wino ryżowe, szampany). Chętnie pomagał innym turystom i nie tylko Polakom.
PODZIWIAM!!! POLECAM!!!
        Kazik, Gryfino

Byłem, widziałem, i polecam wyprawy z Jurkiem tym, którzy szukają prawdziwej przygody, a nie turnusu zza szybki autokaru. To właśnie takie wyprawy powinno się nazywać all-inclusive - bo tutaj faktycznie jest się tam, dokąd chciało się dotrzeć, a nie siedzi w jakimś hotelu, z grającą w tle durną muzyką i pseudo-pilotem nawołującym przez megafon do wspólnej zabawy nad basenem.
        Tomasz, Gliwice

The trip was amazing and I am very pleased on how everything went. You had it planned out perfectly, the timing was great. I do not have any negative opinions at this time because all I could remember is the good times. Sorry if I'm writing in English but it is a lot easier for me and quicker.  You're a great organizer and I hope to see you on another trip in the near future.
        Bart, Missisauga Ontario - Kanada

Właśnie wróciłam z Chin. Super przygoda, dużo wrażeń, fantastyczni ludzie. Wyprawa przygotowana profesjonalnie.
        Bożena Kotwas 

Rosja: Ałtaj - zaćmienie Słońca - Bajkał

Nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć, ale od dawna ciągnęło mnie na wschód, od długiego czasu fascynowała historia i bogactwo kultury ludów zamieszkujących tamte ziemie. W szczególny zaś sposób intrygowała, niepokoiła, zadziwiała Syberia – kraina naznaczona krwią i cierpieniem tysięcy Polaków, ogromne przestrzenie dzikiej, nie skażonej cywilizacją przestrzeni, gdzie rytm życia wyznacza bezwzględna natura.
Liczne lektury (zwłaszcza książki pana Koperskiego czy Pałkiewicza) tylko pogłębiały tę fascynację, ale czytając dotąd o Syberii nawet nie śmiałam marzyć o podróży do tej krainy, wydawała się taka daleka, dostępna tylko dla wielkich podróżników…
Pewnego razu w Klubie Turystów Pieszych „Wiercipięty” pojawili się Jurek z Igorem by opowiedzieć o swej wielotygodniowej podróży po dalekiej Rosji. Siedziałam „jak zaczarowana”… powalające zdjęcia, niesamowite krajobrazy, rzeczywistość tak inna od naszej, zabawne opowieści, ogromna otwartość mieszkańców tamtych ziem, ich zwyczaje… to były „moje klimaty”! Potem były kolejne pokazy w „Wiercipiętach”, podczas których Jurek bardzo naturalnie zarażał nas swoją pasją, więc kiedy poinformował, że organizuje otwartą, trampingową wyprawę na Syberię – od razu, od pierwszej chwili wiedziałam, „że jadę”! Nagle postawienie własnej nogi na tej surowej, dotąd niedostępnej ziemi stało się tak bardzo realne i bliskie! Chociaż wtedy nie było jeszcze dokładnego terminu, programu, kosztorysu a na koncie zero oszczędności – NIE MIAŁAM CIENIA WĄTPLIWOŚCI, ŻE JADĘ!
Udało się pokonać trudności i wyruszyłam… Chłonęłam Rosję wszystkimi zmysłami, nie żałuję ani jednej chwili, co więcej, wiem na pewno, że tam powrócę…
        Ula, Szczecin

Wyprawa do Ałtaju była dla mnie pierwszą okazją, by głębiej zapuścić się na przepastne łono Matuszki.
Syberia jest kwintesencją rosyjskiej gościnności, otwartości, bezpardonowej szczerości, niepokornej przekory, hardości, beztroskiego niedbalstwa i czupurnego ducha poweselałego dzięki spirytualiom wszelakim. Taka mieszanka bezapelacyjnie i ponad wszelką wątpliwość musi dostarczyć niezapomnianych wrażeń i skrajnych doznań. Tak i też było w naszym przypadku. Tego się spodziewałem, choć przyznaję, że w ostatecznym rozrachunku byłem mile zaskoczony ich ilością.
Wspomnienia, które na trwałe wyryły się w mej pamięci, to:
1. Hipnotyczna podróż w oparach - przez niezmierzone połacie pól, lasów i wiosek złożonych z rozpadających się drewnianych chatek. Wszystko to w morowym towarzystwie współbiesiadników, czyli w skrócie: „polej transsyberyjska”;
2. Ruska Bania z Saszą w roli „zachłyśniętego” wykładowcy, z misją i witkami świeżych pokrzyw w dłoniach;
3. Kąpiel w czystym, bystrym strumieniu, w otoczeniu majestatycznych gór;
4. Miedowucha;
5. Szlachtowanie, oprawianie, pichcenie i delektowanie się baranem na ziemi niczyjej. Szczęśliwie czynny udział przypadł nam jedynie w tym ostatnim;
6. Bezmiar Ałtajskiego stepu;
7. Pełne zaćmienie Słońca i związany z tym równie pełen histeryczny szał;
8. Zepsuty autobus na środku miejsca, o którym mowa w pkt. 6;
9. Nowosybirsk, czyli najbardziej zapyziałe miasto świata.
        Manayupa, Szczecin

Ałtaj, Bajkał i zaćmienie słońca to były cele naszej podróży... dla mnie celem była przygoda, poczucie na własnej skórze tego, o czym od wielu lat opowiadał mi Jurek, tego czym mnie zaraża – podróżowanie.
Trzy tygodnie wspaniałej przygody… a w mej pamięci utknęło:
Kolej  transsyberyjska – organizacja transportu żelaznego zaskoczyła mnie totalnie! Pozytywnie naturalnie - wszystko na czas, nawet „sanitarna zona” czasem na nasze nieszczęście ;)
Ruska bania – SPA we wschodniej odmianie ;) witki brzozowe w ruch, para buch! Po trudach dnia bania była spełnieniem marzeń.
Czemał, miedowucha, zimna Czemałka – wspomnienia lekko zaburzone wspomnianą miedowuchą ;)
Kosz-Agacz – zalana słońcem wioska, domy bez dachów, bo po co, skoro nie pada ;) meczet, bliny w karczmie, upał… a wokół….
NIC…. bezkresne NIC - tak nazwałam Czujski Step, bo jego bezmiar, spokój i urok onieśmielił mnie i zaczarował, podobnie, jak pełne zaćmienie Słońca - naprawdę kosmiczne doznanie!
Bajkał – dwa dni trekkingu deszczowym brzegiem dało nam w kość, ale było warto! Niesamowite widoki, przestrzeń, roślinność i ta cisza….
Cele podróży osiągnięte, zaraza podróżowania zaszczepiona ;)
        amorzysko, Choszczno

Informację o przygotowywanej wyprawie, dostałem drogą mailową od wspólnej naszej (mojej i Jurka) znajomej mieszkającej w Australii. Pierwsza moja myśl była: JADĘ !!!
W konsekwencji już po paru miesiącach siedziałem sobie w przemiłym towarzystwie w transsyberyjskim pociągu, podążającym ku przygodzie. Trzeba tu nadmienić, że prawie wszystkie formalności załatwiłem przez Internet (mieszkam w Norwegii).
Sama podróż była pouczająca i bardzo długa! Rosja to wielki kraj: można tam spędzić miesiące i nie zobaczy się wszystkiego w okolicy. Zachwycały widoki, jakie obserwowałem, jadąc autobusem przez step. Koryta rzek nie meliorowane i przez to wody w nich są bardzo bystre.
Podróż nieklimatyzowanym autobusem w tym upale jaki wtedy panował, nie należała do przyjemności. Przemierzaliśmy codziennie spore odległości. Rozumiem jednak pośpiech, spowodowany groźbą nie zdążenia na samo zaćmienie Słońca. Słoneczko nie poczekałoby na nas.
Przejdę teraz do meritum... całkowite, złote zaćmienie Słońca. W końcu przebyliśmy kilka tysiecy kilometrów, by to cudo zobaczyć! Mimo, że trwało bardzo krótko, było niesamowite. Odniosłem  wrażenie, że uczestniczę w czymś ważnym, w czymś, co mimo wiedzy o zaćmieniu... to się w pale nie mieści !!!!
Ktoś zapyta... po co jechać tyle km., żeby zobaczyć przez parę min. zaćmienie Słońca? Ja odpowiadam: a pojechałbyś na Ałtaj, jak by miał tam zagrać Led Zeppelin? W obu przypadkach, zdarza się to niezwykle rzadko (Zeppelini nawet rzadziej.. haha!).
To było ukoronowanie naszej wędrówki. Cała wyprawa była przeprowadzona ze znajomością panujących tam realiów. Czasami po prostu zawodził tzw. czynnik ludzki.
Ludzie w Rosji - jak wszędzie, gdzie poczują łatwą kasę od turysty. Na ogół spotykaliśmy się z życzliwością a nawet podziwem.
Reasumując... wyprawa trampingowa, na którą się wybrałem, była udana. Mimo braku przenośnego WC, klimatyzacji w namiotach i całodobowego dostępu do Internetu ;) Na pewno wybiorę się jeszcze raz na podobną wędrówkę. Polecam gorąco Arsobatravel.
        Ireneusz (Siergiej), Oslo

O wyprawie dowiedziałem się w marcu 2008 roku. Po zapoznaniu się z programem postanowiłem skontaktować się z organizatorem, Jerzym Arsoba. Spotkanie z tym człowiekiem dało mi poczucie, że marzenia mogą się spełnić. Od dziecka marzyłem o wyjeździe na Syberię, o podróży koleją transsyberyjską i o kąpieli w jeziorze Bajkał. Zawsze też chciałem na własne oczy zobaczyć całkowite zaćmienie Słońca. Zdecydowałem, że wezmę udział w tej bardzo ciekawie zapowiadającej się wyprawę. I nie pomyliłem się.
Już na początku wyjazdu poznałem ludzi, którzy niejedno widzieli. Okazali się prawdziwą skarbnicą wiedzy i chętnie dzielili się swoimi doświadczeniami. Wśród nas były osoby, które przepłynęły kajakiem Bałtyk, objechali już dwa razy kulę ziemską, uprawiali trekking w Himalajach, zwiedzili Indie, czy marzą o tym aby uczyć języka angielskiego dzieci na Filipinach.
Podróż koleją transsyberyjską była pełna wrażeń. Przemierzając tysiące kilometrów poznawaliśmy współpasażerów, graliśmy na gitarach, czytaliśmy książki, podziwialiśmy krajobrazy i prowadziliśmy długie, integrujące rozmowy.
Odwiedziliśmy fascynujące miejsca, takie jak twierdza brzeska, Kreml, Arbat, Teatr Opery i Baletu w Nowosybirsku, drewniane domy w Irkucku i innych miejscowościach w dalekiej Rosji, naskalne malowidła sporządzone około 5000 lat temu oraz przepiękne jezioro Bajkał. Stanęliśmy na umownej granicy Europy i Azji. Poznaliśmy warunki życia w azjatyckiej części Rosji i doświadczyliśmy wspaniałej gościnności oraz serdeczności mieszkańców, którzy nas przyjmowali wszystkim co tylko mieli. Kultura Ałtaju okazała się być starą, głęboką i interesującą.
Punktem kulminacyjnym wyprawy było przecudowne zjawisko, jakim jest zaćmienie Słońca. Obserwowaliśmy je w południowej części Republiki Ałtaj, a dokładnie na Czujskim Stepie. Podczas poszczególnych faz zaćmienia napięcie rosło z każdą minutą i osiągnęło swoje apogeum w momencie, kiedy tarcza słoneczna została całkowicie zakryta przez Księżyc. Trwało to około 2,5 minuty. Wówczas zapanował półmrok, a wśród obserwujących to zjawisko całkowita euforia. Dla czytających niniejszy opis relacja ta może wydać się nazbyt skąpa, jednak nie da się tak po prostu opisać w słowach wrażeń towarzyszących obserwacji pełnego zaćmienia Słońca. To należy zobaczyć na własne oczy i dopiero wtedy tak naprawdę można poczuć emocje z tym związane. Radość była przeogromna, a na pamiątkę oprócz zdjęć pozostały niezatarte wrażenia.
Następnie udaliśmy się nad największy na świecie zbiornik słodkiej wody – jezioro Bajkał, zwane morzem Syberii. Trzy dni wędrowaliśmy jego brzegiem, poznając przy tym fascynującą przyrodę, spaliśmy na polu namiotowym przy polskiej bazie „Wilimówka” i płynęliśmy po jeziorze wodolotem. Zwiedzaliśmy także muzeum Bajkału w Listwiance. Urządzono tam akwarium, w którym można oglądać rzadkie, endemiczne okazy bajkalskiej fauny, takie jak ryba Omul czy foka Nerpa. W muzeum jest także popiersie znanego polskiego naukowca Jana Czerskiego, który zesłany na Syberię w XIX wieku był badaczem Bajkału i jego okolic. Najbardziej cieszy mnie to, że znalazł się czas na spełnienie jednego z moich marzeń – kąpiel w Bajkale.
Po powrocie często wspominam tę wyprawę - była to naprawdę świetna przygoda, która przyniosła mi wiele korzyści i doświadczeń. I choć było kilka niedociągnięć organizacyjnych oraz niespodzianek wynikłych z niezależnych przyczyn, to zdaję sobie sprawę jak ciężko jest zrealizować tak ogromne przedsięwzięcie dla ponad trzydziestu osób. Jeśli będę miał możliwość, to chętnie wybiorę się na następną wyprawę organizowaną przez Jerzego.
        Krzysztof, Szczecin

MJANMA

Właśnie wróciłam z wyprawy do Birmy, ktorą oglądałam w fajnym towarzystwie Program był ciekawy , różnorodny (czasem "napięty jak guma w gaciach" :) - jak lubie) - nie dla leniuchów. Miejsca ciekawe, egzotyczne, lokalsi mili, przyjaźni, jedzenie i.....whiski dobre i tanie
        Katarzyna Tomczyk

Wspaniałe Biuro, miałam przyjemność zwiedzać Japonię i Birmę. Wszystko zaplanowane na wysokim poziomie , niesamowite przeżycia i wspomnienia... Jurek Arsoba to osoba z dużym bagażem doświadczeń . Następne wyjazdy to tylko Arsoba Travel.
        Ryszarda Tabisz